Po ponad 10 latach rozstałam się ze swoim pracodawcą, w sumie to zrobiono mi przysługę nie przedłużając umowy. Lata pracy na uczelni na stanowisko asystentki dyrektora z zakresem obowiązków od podawania kawy, przez zajęcia ze studentami, pisaniem projektów i realizacją unijnych, i kontakcie z mediami kończąc... Zakres obowiązków totalnie ogromny :) Dawno myślałam o zmianie pracy, ale moje działania w tym kierunku pozostawiały w mojej wyobraźni. Byłam wygodna i bałam się zmian. Życie samo napisało nowy scenariusz. Bardzo szybko znalazłam nową pracę, która okazała się mega ciekawa. Pierwszy tydzień w nowej pracy za mną, szefowa fajna, ludzie w biurze sympatyczni, mamy przerwę na drugie śniadanie i ploteczki, będzie fajnie.
Projekt sam w sobie transgraniczny, ogromny zakres prac, i największy budżet w jakim do tej procy pracowałam, tyle nowych rzeczy, spraw, szkolenia, konferencje, czuję się jak rybka w wodze! Nawet z tęsknota za synkiem radzę sobie coraz lepiej i nie mam czasu ciągle myśleć co robi w żłobku... Muszę tylko uzupełnić garderobę ..... będę lwem salonowym a co ;)
Zmiany są dobre i konstruktywne, powodzenia!
OdpowiedzUsuń